' name='keywords'/> Zarządzanie Środowiskiem

poniedziałek, 14 marca 2011

Życie w harmonii z przyrodą


    Około 400 roku n.e. łodzie Polinezyjczyków przybiły do brzegu niewielkiej wyspy,
położonej 3200 kilometrów na zachód od wybrzeży Ameryki Południowej.
Wyspa ta, o powierzchni 166 km2, znana jest obecnie jako Wyspa Wielkanocna.

Tysiąc sześćset lat temu Polinezyjczycy, którzy wysiedli z łodzi, ujrzeli na wyspie tętniący życiem las. Były w nim cenne gatunki drzew jak palmy, z których można było budować łodzie i domostwa. Ziemia była żyzna, w lesie żyły ptaki, na które można było polować, a niektóre drzewa dochodziły do 25 metrów wysokości i 2 metrów średnicy pnia.

Osadnicy przywieźli ze sobą kury, zaczęli uprawiać banany, taro, słodkie ziemniaki
i trzcinę cukrową. Polowali na delfiny i foki. Życie, które wiedli było dostatnie i populacja wzrosła do siedmiu, a według innych szacunków nawet do 20 tysięcy osób.

Zapotrzebowanie na drewno również wzrosło i przekroczyło możliwości naturalnej reprodukcji drzewostanu.
Wznoszenie rzeźb, z których znana jest Wyspa Wielkanocna wymagało wykorzystania
dużych ilości drewna do ich przetaczania i do budowy prostych maszyn. Największe
rzeźby ważą 80 ton. Lata wycinania drzew do budowy domów, wyrabiania lin, gotowania,
a także zjadanie nasion tych drzew przez szczury, przywiezione przez osadników,
doprowadziły do całkowitego wylesienia. Zniszczone zostały tereny lęgowe ptaków, a
polowania spowodowały wyginięcie wszystkich gatunków ptaków lądowych. Około 1400
roku wycięto ostatnią palmę, a przywiezione przez osadników szczury uniemożliwiały ich regenerację nadgryzając orzechy. Gdy zabrakło palm, nie można było zbudować łodzi do polowań na delfiny, ani też przenieść się łodziami na inną wyspę. Zasoby opału zmniejszyły się, strumienie zaczęły wysychać, a ziemia została poddana erozji i stała się jałowa.

Kiedy 5 kwietnia 1722 roku holenderski odkrywca Jacob Roggeveen przybył do
wybrzeży Wyspy Wielkanocnej, ujrzał ziemię pokrytą trawami, bez ani jednego drzewa lub krzewu wyższego niż 3 metry. Kwitnąca niegdyś kultura podupadła, a liczba ludności zmniejszyła się o 75 – 90% do 2000 osób, żyjących w biedzie.

Przyroda zapewnia ludziom środki niezbędne do życia: pożywienie, wodę, czyste
powietrze i surowce. Lasy i mokradła oczyszczają wodę, dostarczają tlen, a także lekarstwa. W interesie ludzi jest dbanie o prawidłowe funkcjonowanie ekosystemów, w których żyją.

Niezależność energetyczna

Niezależność energetyczną najłatwiej mogą osiągnąć obszary wiejskie. Małe miasto Freiamt na południu Niemiec (blisko 4300 mieszkańców) już dziś czerpie całą energię, jaką potrzebuje, z lokalnych źródeł odnawialnych, a nadwyżki (17%) są sprzedawane do sieci. Innowacyjnym rozwiązaniem, jakie zastosowano na tamtejszej farmie krów, jest ogrzewanie wody świeżo wydojonym mlekiem. Mleko, zanim zostanie przetransportowane do mleczarni, musi zostać schłodzone, zamiast więc po prostu oddawać ciepło, jest ono przechwytywane przez wymiennik ciepła i ogrzewa wodę w zbiorniku.

Do całkowitej niezależności energetycznej dąży także Dardesheim liczące ok. tysiąca mieszkańców. 100% energii elektrycznej ma dostarczać w tym miasteczku energia słoneczna, wiatrowa i biomasa. Mieszkańcy Dardesheim chcą w ten sposób stworzyć nowe miejsca pracy, zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne i zmniejszyć swój wpływ na międzynarodowe konflikty o zasoby energii. Centralne ogrzewanie zapewnia tam biomasa, a rolnicy używają rzepaku do produkcji biodiesla na potrzeby lokalnego transportu i dla maszyn rolniczych. W ciągu pierwszego roku od zainstalowania, systemy fotowoltaiczne w miasteczku zapewniły 250 GWh prądu - blisko 1/3 zapotrzebowania mieszkańców. Do ogrzewania i gotowania na wsi może służyć biogaz pozyskiwany z domowych toalet. To, co zostało po procesie fermentacji, może być wykorzystane jako nawóz np. do uprawy drzew na drewno lub roślin na biomasę. Szklarnie lub nawet woda mogą być również ogrzewane dzięki wykorzystaniu ciepła powstającego w procesie kompostowania .

Do rozwoju energetyki odnawialnej w Niemczech przyczyniły się odpowiednie ustawy,
dzięki którym energia uzyskiwana z tych źródeł jest kupowana po gwarantowanej cenie
minimalnej. Ta cena jest wyższa dla energetyki słonecznej, co pozwoliło na opłacalność instalacji w tej technologii. Ważną rolę odgrywają także niskooprocentowane kredyty na zakup tych systemów. Podobne rozwiązania zapewniły także rozwój energetyki wiatrowej w Danii - prawo podłączenia turbin do sieci energetycznej, gwarancja zakupu dostarczanej przez nie energii i ustalona, opłacalna cena. Rozwój energetyki wiatrowej ma jednak swoje ograniczenia, albowiem o ile przydomowe wiatraki o małej mocy mogą stanąć prawie wszędzie, to duże turbiny i całe parki wiatrowe mogą zagrażać ptakom, dlatego konieczne jest najpierw zrobienie oceny oddziaływania na środowisko przez planowane projekty.
Choć w miastach nie zawsze jest możliwa budowa dużej turbiny wiatrowej ze względu na bliskie sąsiedztwo budynków lub brak odpowiedniego miejsca, to jest za to sporo przestrzeni dla turbin o pionowej osi obrotu (ang. vertical-axis wind turbine), które można postawić na dachach lub zamontować pomiędzy blokami, natomiast panele słoneczne można zainstalować zarówno na ścianach budynków na jak i dachach, zaraz obok kolektorów słonecznych do ogrzewania wody. Turbiny pionowe mają zalety, dzięki którym nadają się szczególnie do zastosowania w miastach: są cichsze niż klasyczne wiatraki, powodują mniej wibracji i, zależnie od modelu, mogą pracować także przy słabym wietrze. Zwykłe turbiny z poziomą osią obrotu także się sprawdzają na dachach wieżowców lub fabryk, w USA powstały specjalne modele turbin, które nie wymagają stawiania masztów.

Na rozwój czystej energii w mieście postawił m. in. Nowy Jork, plany instalacji turbin wiatrowych na drapaczach chmur, na mostach i na morzu ogłosił w tym roku burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg . Pozostałą część energii, której nie uda się wytworzyć w mieście, można dostarczyć z sąsiednich obszarów wiejskich.

Lokalne spółdzielnie to najkorzystniejszy dla mieszkańców sposób inwestowania w większej skali energetykę odnawialną. Dzięki temu energia jest tańsza - członkowie spółdzielni pokrywają jedynie koszty instalacji i utrzymania systemu, lokalne źródło energii zapewnia mniejsze straty przy przesyłaniu prądu, spółdzielcza forma własności zapewnia akceptację dla projektu oraz demokratyczny sposób zarządzania i nadzoru. Taki sposób dostarczania energii jest popularny w Danii, np. właścicielami parku wiatrowego Middelgrunden położonego na morzu obok Kopenhagi jest ponad 7 tysięcy osób, a zainstalowanych jest tam 20 dużych turbin o łącznej mocy 40 MW.

Spółdzielnie, których właścicielami są mieszkańcy gminy, mogą także zajmować się
produkcją turbin, kolektorów lub modułów fotowoltaicznych. Funduszy na inwestycje mogą dostarczyć gminne banki, oferujące nieoprocentowane kredyty na działalność. Środki udostępniane przez taki lokalny bank, będą pochodzić z banku centralnego (którego właścicielami są wszyscy mieszkańcy Polski), pod warunkiem, że marża na końcowy produkt nie przekroczy np. 5-10%, po pokryciu wszystkich kosztów, a zyski trafią do budżetu gminy i zostaną rozdysponowane w demokratyczny sposób. Ważne jest, aby mieszkańcy społeczności, w której powstanie taka firma, mieli realny nadzór nad jej działalnością, z możliwością powoływania i odwoływania zarządu firmy oraz monitorowania bieżącej działalności.
Taka forma własności i organizacji firmy pozwala na łatwy dostęp do kapitału początkowego, stwarza dzięki temu nowe miejsca pracy i pozwala na osiągnięcie niskiej ceny wytworzonych produktów. Szczególne względy przy zakładaniu takich spółdzielni powinny mieć regiony, w których dziś wiele osób utrzymuje się z górnictwa. Dzięki temu będą oni mieli możliwość znalezienia pracy, jeśli kopalnie zostaną zamknięte. A jest to możliwe, albowiem obecnie we Francji nie działa już żadna kopalnia,choć złoża węgla nadal tam istnieją.

Oszczedny dom, przyjazny środowisku

Dom można zaprojektować w taki sposób, aby nie trzeba go było ogrzewać wcale albo
jedynie okresowo dogrzewać przy największych mrozach. Dom taki jest zwrócony na południe, aby lepiej absorbował ciepło słońca, zbudowany z materiałów dobrze trzymających ciepło jak kamień czy glina lub bardzo dobrze ocieplony. Ważne jest, aby straty ciepła przez okna były jak najmniejsze i dlatego przestrzeń pomiędzy podwójną lub nawet potrójną szybą w oknach jest wypełniona np. argonem, dzięki czemu współczynnik przenikania ciepła dla całego okna nie przekracza 0,8 W. Dodatkowym sposobem na zatrzymanie ciepła jest folia Heat Mirror, która odbija promieniowanie podczerwone, a przepuszcza światło widzialne. Współczynnik przenikania ciepła w oknie Superglass Quad, które ma zamontowane dwie takie folie i trzy komory wypełnione kryptonem (nieaktywnym gazem szlachetnym), wynosi 0,08 W.

Siedziba Rocky Mountains Institute położona jest na wysokości 2200 m npm w stanie Kolorado. Temperatura może spaść tam poniżej zera o każdej porze roku, a zimą
niebo może być zachmurzone nawet przez 39 dni pod rząd. Jednak dzięki odpowiedniemu zaprojektowaniu budynku, zwróceniu go na południe, ścianom, które utrzymują ciepło przez wiele miesięcy, szczelnym oknom czy zainstalowaniu 6 wymienników ciepła udało się zmniejszyć potrzebę ogrzewania pomieszczeń o 99%,
utrzymując przy tym temperaturę na tyle wysoką, że w domowej szklarni rośnie 28 bananowców.

W szkole podstawowej we Frankfurcie zbudowanej zgodnie z zasadami budownictwa pasywnego koszty ogrzewania są niższe o 90% niż w zwykłym budynku, choć
koszty budowy były wyższe tylko o 5%. Ma on także lepszą jakość powietrza dzięki zainstalowaniu systemu wentylacyjnego. Przy niewielkich mrozach do ogrzania
klas wystarcza temperatura ciała uczniów, a dodatkowe ogrzewanie zapewnia piec na pelety. W 2002 r. rada miasta podjęła uchwałę, aby wszystkie nowe szkoły były
budowane według standardów budownictwa pasywnego. Ciepłą wodę mogą zapewniać przez niemal cały rok kolektory słoneczne. Kolektor próżniowy o powierzchni 1
m2 pozwala nagrzać 300 litrów wody do 60°C w 2 godziny nawet zimą, albowiem próżnia, która izoluje czynnik rozgrzewany przez słońce, nie przewodzi ciepła i przez to nie ochładza go w czasie mrozów. Kolektory próżniowe mogą także wspomagać ogrzewanie domu, do którego można wykorzystać również pompy ciepła.
Zamiast klimatyzatorów chłodzenie pomieszczeń latem może
zapewniać system chłodzenia pasywnego – wieże chłodzące, podziemne tunele doprowadzające schłodzone powietrze i inne rozwiązania w samym projekcie budynku, jak np. dach odbijający ciepło.

Czysta energia, małe zużycie

Odnawialne źródła energii pozwalają na uniezależnienie się od dostaw gazu, uranu i ropy sprowadzanych z zagranicy, ich zasoby nie ulegają wyczerpaniu i nie przyczyniają się do powiększania efektu cieplarnianego. Ograniczenie emisji dwutlenku węgla ma dziś istotne znaczenie, albowiem według prognoz IPCC (Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu) średnia temperatura na naszej planecie może się podnieść nawet o 6,4°C do 2100 r., jeżeli emisje gazów cieplarnianych będą nadal rosły. Wzrost temperatury o zaledwie 2°C może spowodować, że 20-30% gatunków żyjących na Ziemi, będzie zagrożonych wyginięciem.

Wzrost temperatury powyżej 2°C może oznaczać, że dla 1-2 miliarda osób więcej będzie miało problem z dostępem do wody pitnej, dla milionów ludzi będzie brakować żywności, wyginie większość raf koralowych i może zostać zapoczątkowane wysychanie lasów Amazonii. Wzrost temperatury powoduje także zwiększanie się objętości wody w morzach i oceanach (zjawisko
rozszerzalności cieplnej) oraz napływ wody z topniejących lodowców. Podniesienie się poziomu morza zaledwie o 1 metr zaleje tereny, na których mieszka blisko 145 milionów ludzi (w tym także w Polsce) i spowoduje straty wysokości ok. 944 miliardów dolarów.

Badania przeprowadzone w Indiach pokazały, że o ile wzrost temperatury o 1°C nie miał znaczącego wpływu na uprawy pszenicy, to już wzrost temperatury o 2°C spowodował mniejsze plony o 8 – 38%, w zależności od miejsca (z uwzględnieniem pozytywnego wpływu CO2 na
fotosyntezę).

Na sezon 2008 r. przewidywano w Indiach rekordowe zbiory pszenicy wysokości 76,8 milionów ton, wzrost średniej temperatury może jednak sprawić, że plony pszenicy spadną w Indiach poniżej 60 milionów ton w 2070 r.. Według prognoz ONZ zaludnienie w Indiach do 2050 r. ma wzrosnąć o 500 milionów osób, do 1,6 miliarda. Według danych organizacji
UNICEF obecnie ok. 57 milionów dzieci poniżej 5 roku życia w Indiach jest niedożywionych. Rocznie rodzi się tam ok. 8 milionów dzieci, które ważą mniej niż 2,5 kg.

Zmiany klimatu już dziś mają swoje odzwierciedlenie w przyrodzie. W Ameryce Północnej zmieniły się szlaki wędrówek karibu i zasięg występowania niektórych ptaków wędrownych. Lisy polarne przemieszczają się coraz dalej na północ, a na ich dawnych terenach pojawiają się lisy rude.
W Afryce zmiany klimatu i związane z nimi mniejsze opady, zagrażają siedliskom słoni i nosorożców.
Topnienie lodu morskiego zagraża przetrwaniu nie tylko niedźwiedzi polarnych w Arktyce, lecz także pingwinów Adeli gniazdujących na Antarktydzie, albowiem powoduje ono zmniejszenie się liczebności alg w wodzie, którymi żywi się kryl, będący z kolei podstawą diety tego gatunku pingwinów . Badania na Antarktydzie pokazały także, że na skutek mniejszej ilości krylu, w ciągu jednej ciepłej zimy, populacja pingwinów cesarskich zmniejszyła się w rejonie badań o 50%.

Dostęp do ziemi i wody jako prawo człowieka

Kto jest właścicielem ziemi? Kto jest właścicielem wody, lasu albo powietrza? Ten
sposób rozumowania, typowy dla naszej kultury, nie jest jednak oczywisty dla
wszystkich ludzi na Ziemi. Czy ziemia, las lub woda w rzece mogą w ogóle być czyjąś
własnością?

„Dla większości tradycyjnych społeczności” pisze Victoria Tauli-Corpuz „lasy są uważane za dobro wspólne. Koncepcja własności ziemi jest dla nas absurdem.”
Wielu Indian Ameryki Północnej (żyjących jeszcze dzisiaj) uważa, że to człowiek należy do ziemi, a nie ziemia do człowieka. Odżibwejowie mówią o ziemi, na której żyją nishnabe akin, co znaczy „ziemia, do której należą ludzie”.

W Polsce zgadzamy się, że powietrze jest dobrem wspólnym. Woda i ziemia stały
się towarami na sprzedaż. Relacja ludzi z ziemią zmieniła się. Sposób postrzegania
świata się zmienił. Czy rzeczywiście jest tak, że jeden człowiek może uważać, że jest właścicielem np. całej doliny w górach i zabrania innym wstępu do niej, bo to jego prywatna posiadłość? Że ziemia, która daje człowiekowi życie, której pierwiastki budują jego ciało, jest jego własnością? Przecież to jest śmieszne. To tak jakby pchła twierdziła, że jest właścicielem słonia, tylko dlatego, że siedzi na jego grzbiecie.

Jakie ma to znaczenie w praktyce? Jeżeli uważamy, że każdy człowiek ma prawo
dostępu do ziemi, aby móc utrzymywać się z jej uprawy (nie chodzi tu o postawienie
domku nad jeziorem), wówczas ogranicza to możliwość posiadania większej ilości ziemi
niż jest konieczne dla zaspokojenia własnych potrzeb. Trudno bowiem uznać, że jest w
porządku, aby jedna osoba miała gospodarstwo rolne wielkości 200 ha, a inni musieli
szukać jedzenia w mieście na śmietnikach i nie móc samemu uprawiać żywności.
Odmawianie ludziom dostępu do ziemi, oznacza ni mniej ni więcej jak odmawianie im
możliwości utrzymania się. Choć, takie rozumowanie może wydawać się radykalne, to
art. 2 konstytucji stanowi, że: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem
prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.”
Jeżeli uznamy także, że każdy człowiek ma prawo dostępu do wody, wówczas jest
bezpieczniej, jeżeli wodę w miastach i wsiach dostarczać będą firmy publiczne, a nie
prywatne. Dlaczego?

Dlatego, że jeżeli (odpukać) na skutek zmian klimatu wystąpi w
Polsce poważny niedobór wody, to prywatne firmy kierujące się logiką maksymalizacji
zysku będą decydować o tym, kto wodę dostanie, a kto nie. Pozostawienie publicznego
zaopatrzenia w wodę ma sens także z punktu widzenia ekonomicznego, albowiem
publiczna firma zawsze dostarczy wodę taniej niż prywatna i nie musząc kierować się
zyskiem, nie będzie oszczędzała na jakości. Aby jednak publiczna firma działała dobrze, potrzebny jest bezpośredni i realny nadzór mieszkańców nad jej działalnością, bo inaczej może się zdarzyć, że będzie nią kierował ktoś, kto nie ma do tego kwalifikacji, a jest jedynie znajomym prezydenta miasta lub wójta. Warto jest także mieć na uwadze, że Bank Światowy i inne instytucje międzynarodowe nie zalecały prywatyzacji dostarczania wody dlatego, że prywatna firma zawsze zrobi to lepiej i skorzystają na tym mieszkańcy, ale dlatego, by otworzyć dla międzynarodowych firm kolejną sferę gospodarki i dać im możliwość powiększania zysków.

Model gospodarczy i system finansowy Polski

Model gospodarczy, który mamy dziś w Polsce, ma na celu stworzenie możliwości zdobycia majątku dla przedsiębiorczych osób, które dążąc do realizacji swoich materialnych marzeń, mają zapewnić miejsca pracy i dobrobyt dla pozostałej części społeczeństwa. Celem polityki gospodarczej Polski jest jak najszybszy wzrost Produktu Krajowego Brutto (PKB), czyli łącznej wartości wytworzonych w Polsce dóbr i usług końcowych. Firmy starają się cały czas rozwijać, czyli zdobywać nowe rynki, realizować nowe inwestycje i sprzedawać jak najwięcej swoich produktów, zachęcając klientów do jak największej konsumpcji. Spółki, które mają swoje akcje na giełdzie nie mogą przestać rosnąć, muszą cały czas wykazywać wzrost w swoich sprawozdaniach finansowych, bo inaczej ich akcje stracą na wartości.

Polska gospodarka jest dziś uzależniona od nadmiernej konsumpcji i zmniejszenie się jej poziomu będzie oznaczało kryzys gospodarczy i utratę miejsc pracy. Ponadto nasza gospodarka jest całkowicie uzależniona od dostaw ropy, która umożliwia transport żywności, nawozów, ubrań i wszystkich innych dóbr, które znajdując się na półkach w sklepach, a jej zasoby są ograniczone i jak wskazuje dr Robert Hirsch produkcja ropy zmniejsza się dziś w 33 z 48 krajów, które mają jej największe złoża.
Ten model gospodarczy określany jest jako gospodarka samo unicestwiająca się, albowiem dąży do zniszczenia zasobów naturalnych, od których zależy jej funkcjonowanie. W przeszłości dokonali już tego Sumerowie, Majowie i mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej.

Ważne jest także, by rozumieć, że nasz system finansowy, w którym pieniądze są pożyczane na procent, sprawia, że wzrost gospodarczy i nowe pożyczki są niezbędne, aby stworzyć pieniądze, które pozwolą spłacić oprocentowanie wcześniejszych pożyczek (jeżeli pożyczę z banku 100 zł na 5%, mogę oddać w przyszłości 100 zł, ale skąd będzie pochodzić pozostałe 5zł?). Podstawą tego systemu jest założenie, że możliwy jest nieustanny wzrost gospodarczy - więcej wyprodukowanych samochodów, więcej wybudowanych domów, więcej sprzedanych pomarańczy, co pozwala na ciągłe tworzenie nowych pieniędzy przez banki i spłacanie pożyczek wraz z odsetkami. Jednak przy ograniczonej ilości zasobów, jakimi dysponujemy na Ziemi i przy dalszym wzroście liczby ludności, która i tak już zasiedla niemal każdy skrawek naszej planety, jest to w dłuższej perspektywie po prostu niewykonalne. Możemy jednak zaprojektować gospodarkę w taki sposób, aby jej celem było dobre życie, a przy tym zachować równość społeczną, bioróżnorodność i dostatek zasobów naturalnych.
Podstawą takiej gospodarki są małe, lokalne firmy i samowystarczalne gospodarstwa. Dlaczego małe i lokalne? Rzecz w tym, aby dzielić się rynkiem i zapewnić źródło utrzymania dla maksymalnie dużej liczby osób.

Zrównoważona gospodarka w Polsce i na świecie


Ludzkość konsumuje dziś więcej zasobów naturalnych niż przyroda jest w stanie odnowić.
Lasy wycinane są szybciej niż mogą wyrosnąć nowe, gleby zamieniają się w pustynie, wysychają rzeki, a poziom wody w wielu zbiornikach podziemnych opada. W 2003 r. poziom konsumpcji na świecie przekraczał możliwości planety o 25% i nic jak dotąd nie wskazuje na to, aby ten poziom miał się zmniejszyć. Zgodnie ze wskaźnikiem 2.0 (Ecological Footprint 2.0) ślad ekologiczny możliwości środowiska w Polsce wynoszą 9,18 globalnych hektarów na osobę. Tymczasem ślad ekologiczny przeciętnego mieszkańca Polski wynosi 34,31 ha (największą jego część stanowią emisje CO2).

Oznacza, że przekraczamy możliwości naszego środowiska o ponad 373%. Do tego trzeba doliczyć jeszcze import spoza granic Polski - w samym tylko 2007 r. sprowadzono do Polski dobra o łącznej wartości ponad 456 miliardów zł. W ubiegłym roku do Polski sprowadzano towary nie tylko z rejonów, gdzie niszczone jest środowisko, lecz także z państw, w których łamane są prawa człowieka: z Chin, Sudanu, Zimbabwe, Wybrzeża Kości Słoniowej, Korei Północnej, Demokratycznej Republiki Kongo i z Birmy.

Na Ziemi żyje dziś ponad 6,5 miliarda ludzi, a według szacunków ONZ w 2050 r. będzie to ok. 9,1 miliarda, z czego większość nowych mieszkańców naszej planety urodzi się w krajach rozwijających. Wzrost liczby ludności jest tak szybki, że według ONZ już w 2020 r. będzie na świecie ponad 7,6 miliarda konsumentów. Wszyscy oni będą chcieli skorzystać z kurczących się zasobów wody, ziemi i lasów. Zmiany klimatu spowodowane działalnością człowieka mogą przyczynić się do jeszcze większych problemów z dostępem do wody niż ma to miejsce obecnie i mniejszej ilości żywności na świecie.